W trzecim odcinku serii "Po sezonie" rozmawiamy z Karolem Pelczarskim, który w sezonie 2019/2020 grał w słowackim ŠK 1.FBC TRENČÍN.

Fot. ŠK 1.FBC TRENČÍN


Energa
Sponsorem Tytularnym Ekstraligi Unihokeja jest Grupa ENERGA. 
#EnergaUnihokej - razem możemy więcej.

To klub, którego barwy reprezentuje 3 Polaków: oprócz Pelczarskiego są to jeszcze Łukasz Widurski i Mateusz Turwoń. Całe trio rozpoczęło tam grę pod okiem aktualnego trenera Reprezentacji Polski Mężczyzn - Jana Holovki. Z uwagi na pandemię koronawirusa, na Słowacji nie odbyła się faza play-off i utrzymana została klasyfikacja po rundzie zasadniczej, w której zwyciężył właśnie FBC Trencin (nie daje to Trenczynowi prawa do posługiwania się tytułem mistrza kraju, ale uprawnia do udziału w rozgrywkach europejskich pucharów). Karol Pelczarski na koniec sezonu zasadniczego w klasyfikacji kanadyjskiej słowackiej ekstraligi zajął zaś 12. miejsce z dorobkiem 50 punktów (27 bramek, 23 asysty).

Polski Unihokej: Jak Ci się grało w minionym sezonie? Czy jesteś zadowolony ze swojej gry?
Karol Pelczarski: Miniony sezon był dla mnie nowym doświadczeniem. Gra w nowym klubie sprawiała mi dużo radości. Mogłoby się wydawać, że rozgrywanie meczów w każdy weekend może spowodować „unihokejowy przesyt”. U mnie tego nie było, przeciwnie, dzięki temu znalazłem rytm meczowy i motywację do dalszych treningów. Jeśli chodzi o moją grę, to ten sezon był niezły w moim wykonaniu, choć oczywiście nigdy nie jestem w 100% z siebie zadowolony, zawsze jest coś, co można poprawić. Ciężko też ocenić ten sezon ze względu na to, że najważniejsza jego część się nie odbyła. Bardzo tego żałuję, ponieważ mieliśmy dużą szansę na wygranie ligi.

A jak generalnie odnajdujesz się za granicą?
Gwoli ścisłości, na co dzień nie mieszkam w Trenczynie. Dojeżdżam tam na piątkowe (czasami czwartkowe) treningi i sobotnie mecze, a w tygodniu trenuję z Pionierem Tychy, bądź jeżeli jestem akurat w Nowym Targu, to z zespołem Górali. Trenczyn jest ładnym i ciekawym miastem. Razem z Mateuszem (przyp. red. Mateusz Turwoń) i Łukaszem (przyp. red. Łukasz Widurski) mieszkamy w weekendy w klubowym mieszkaniu. Jeżeli chodzi o samą drużynę, to myślę, że dobrze się w nią wpasowaliśmy. Języki są bardzo podobne, więc nie ma problemu z komunikacją. Zresztą: nasz słowacki, a ich polski wyglądają coraz lepiej.

Jaka dla Ciebie jest największa różnica w lidze, w której grasz a ligą polską?
Pierwszą rzeczą, która rzuciła mi się w oczy, to poziom zaangażowania zawodników oraz sama organizacja, które są na znacznie wyższym poziomie, niż u nas. To przekłada się na poziom sportowy. Słowacka liga jest też bardziej wyrównana. Jedynie 2 drużyny z 12 grających znacznie odstawały poziomem od reszty. Dobrym przykładem jest to, że zeszłoroczny mistrz AS Trenczyn (derbowy rywal) nie wszedł nawet do fazy play-off (mimo że słowacka faza play-off to 8 drużyn, a nie 4 jak w Polsce).

Jaki pamiętasz najlepszy mecz w Twoim wykonaniu minionego sezonu i dlaczego?
Ciężko mi wybrać jedno spotkanie. Zdarzyło się parę lepszych i parę gorszych meczów w moim wykonaniu. Na pewno jeżeli miałbym wybrać spotkanie, które najlepiej zapamiętam z tego sezonu, to oczywiście będzie to mecz reprezentacyjny przeciwko Estonii na Eliminacjach do Mistrzostw Świata (przyp. red. zwycięstwo Polski 5:4 po dogrywce).

Co byś zmienił w swojej grze na przyszły sezon?
Jest wiele rzeczy, nad którymi muszę jeszcze popracować. Myślę, że najważniejsze z nich to skuteczność, gdyż często nie mam problemu z wypracowaniem sobie sytuacji, gorzej jest z wykończeniem oraz "głową w górze" w sytuacjach podbramkowych.

Zachęcasz do wyjechania i gry za granicą?
Tak, zdecydowanie zachęcam do spróbowania swoich sił za granicą. Szczególnie zawodników młodych i tych grających w reprezentacji. Granie dużej ilości meczów na wysokim poziomie to coś, czego w naszej polskiej lidze brakuje. Żaden trening nie jest w stanie zastąpić meczu. Ciężko mi oceniać samego siebie, ale widzę jaki postęp w czasie trwania tego sezonu zrobili Mateusz i Łukasz. Wszystko to potem procentuje w grze dla reprezentacji.

Jakie są w takim razie Twoje plany unihokejowe na najbliższy sezon?
W związku z pandemią plany są niepewne, ale jeżeli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to w przyszłym sezonie chciałbym zostać w Trenczynie i nadal trenować oraz grać pod czujnym okiem trenera Jana Holovki.